Na początek tylko chciałam poinformować o zmianie wizerunku Lisy ;) jakoś "ta" dziewczyna bardziej pasuje do bohaterki. Zmiany widoczne w zakładce bohaterowie ;)
1 lipca.
1 lipca.
Ellie obudził głośny huk. Zerwała się na równe nogi
i pobiegła do pokoju siostry z którego dochodził hałas.
- co się tutaj dzieje?!- krzyknęła
- wybacz, zrzuciłam coś sięgając moją torbę-
oznajmiła.
- wybierasz się gdzieś?- zapytała unosząc brew ku
górze.
-tak- mruknęła niepewnie.
- dlaczego nic o
tym nie wiem?
- bo to yyy nic ważnego- Lisa wyraźnie się
zmieszała.
Brunetka spojrzała na nią wymownie, czekając na
wyjaśnienia.
- jadę na mecz do Tarnowa- wykrztusiła z siebie
czekając na reakcję siostry.
- sama?! Po co tam jedzie… przerwała sama sobie.- no
tak! Martin!
- chce z nim porozmawiać..
- wreszcie!- uniosła ręce
- myślisz, że to dobry pomysł?- zapytała niepewnie
- najlepszy na jaki wpadłaś od czasu kiedy go
poznałaś. No może zaraz po tym jak postanowiłaś jednak z nim nie spać-
wyszczerzyła się.
Lisa rzuciła w nią poduszką po czym siostry wybuchły
śmiechem.
- nie wiem czy mogę Cię puścić samą- brunetka
martwiła się o siostrę.
- spokojnie poradzę sobie.
- to ponad 500km,nie powinnaś jechać sama- spojrzała
na nią karcącym wzrokiem.
- Ellie daj spokój jestem dużą dziewczynką, potrafię
prowadzić samochód i zadbać o siebie.- oburzyła się.
- w to nie wątpię. Chociaż patrząc na sprawę z
Martinem..- zamyśliła się. – ała!- kolejny raz oberwała poduszką.
- w drodze powrotnej zatrzymam się u Maćka jeśli Cię
to uspokoi-oznajmiła.
- no już lepiej- uśmiechnęła się.- po prostu się
martwię- przytuliła się do siostry.
Przed Lisą długa droga. Postanowiła wyjechać z
samego rana. Mecz rozpoczyna się o 18. Tarnowskie Jaskółki podejmują dzisiaj
drużynę z Częstochowy. Atutem będzie ich własny tor. Rudowłosa dogadała się z
szefem, że zrobi materiał z dzisiejszego meczu tym razem do gazety. Maciek ochoczo
zaproponował nocleg.
&&&
Wpakowała torbę do bagażnika.
- uważaj na siebie i daj znać jak tylko dojedziesz-
siostra przytuliła ją na pożegnanie.
- tak jest „mamo”- niebieskooka cmoknęła brunetkę w
policzek i wsiadła do samochodu.
&&&
Ellie postanowiła, że zacznie się szykować. Dzisiaj
poniedziałek, więc i tak za kilkanaście minut zadzwoni jej budzik i będzie
musiała ruszyć do pracy. Niechętnie doczłapała się do łazienki gdzie wzięła
szybki prysznic, umyła zęby i po skończonym makijażu zaplotła swoje włosy w
luźny warkocz. Zdążyła wyjść z łazienki kiedy rozległo się pukanie do drzwi.
- Lisa mówiła, że ktoś tu potrzebuje opieki- Patryk
wyszczerzył się radośnie.
- no tak mogłam się tego spodziewać- roześmiała się.
- czyli co? nie cieszysz się?- udał smutnego.
- przeciwnie- pocałowała jego usta.
- no to masz szczęście bo nie dostałabyś śniadania-
uniósł w górę rękę w której trzymał siatkę ze świeżutkimi bułkami.
- ja to mam dobrze- wyszczerzyła się. – ale wiesz,
że za godzinę muszę być w pracy?- posmutniała.
- godzina to dużo czasu- szepnął obejmując ją i
posyłając łobuzerski wzrok na co Ellie roześmiała się głośno.
Zaczął gonić ją po całym mieszkaniu. Wylądowali w
jej pokoju.
- to chyba przeznaczenie- opadł na łóżko trzymając
ją w ramionach.
- ale ja za godz..- zamknął jej usta namiętnym
pocałunkiem.
- odwiozę Cię- oznajmił pospiesznie po czym znowu
wpił się w jej usta.
&&&
W połowie drogi dopadły ją wątpliwości. Słuchała głośno
swoją ukochaną piosenkę http://www.youtube.com/watch?v=u9LGq7Q2uS4
- Want you so
bad I can taste it!!!- śpiewała razem z wokalistą.
Dopiero po chwili zorientowała się, że stoi na
skrzyżowaniu i przyglądają się jej inni kierowcy. Roześmiała się pogłaśniając
swoje radio.
- „ teraz albo nigdy”- pomyślała ruszając na
zielonym świetle.
We Wrocławiu spotkała się z Maćkiem. Dalej mieli
pojechać razem, żeby dziewczyna się nie zgubiła.
- witam Panią- wyszczerzył się na jej widok.
- cześć- pocałowała jego policzek.
- nadal nie wiem czemu szef kazał Ci jechać tyle
kilometrów żeby zrobić jakiś materiał- zagaił.
- widocznie jestem najlepsza- stanęła dumnie.
- w to nie wątpię- puścił jej oczko.
- to co ruszamy?- zapytała nie chcąc drążyć tematu.
Tylko Ellie znała prawdziwy powód jej przyjazdu na
mecz. Nie mówiła o tym nawet Jonssonowi, który przebywał aktualnie w Szwecji.
- ja pojadę z Tobą, a moim mechanicy zabiorą się
busem. - oznajmił.
- dzięki- uśmiechnęła się wsiadając do auta.
Cieszyła się, że miała wokół siebie tylu wspaniałych
ludzi i ciągle poznawała nowych. Jej siostra i Andi byli dla niej najważniejsi.
Troszczyli się o nią na każdym kroku. To dawało jej poczucie bezpieczeństwa.
Po niecałych 4 godzinach dojechali na miejsce.
Dochodziła 16. Lisa postanowiła usiąść na trybunach i poprzyglądać się otoczeniu. Wyciągnęła tablet i zaczęła
zapisywać „ coś” do swojego materiału. Miała dobry widok na park maszyn, więc
dyskretnie przyglądała się temu, co tam się dzieje.
- przyprowadziłem Ci Twojego idola- ujrzała przed
sobą dwie sylwetki.
Podczas podróży Lisa opowiadała Maćkowi o tym jak
bardzo ceni i podziwia Janusza Kołodzieja, w tym sezonie imponuje jej swoją
jazdą.
- cześć- Janek uśmiechnął się serdecznie.
- cześć, jestem Lisa, bardzo mi miło- odwzajemniła
uśmiech.
- zrobię Wam zdjęcie!- Janowski wyjął swój telefon.
Zapozowali do zdjęcia po czym ucięli krótką
pogawędkę.
- co tam tak zaciekle piszesz?- zainteresował się.
- jestem dziennikarką i mam zrobić materiał o
dzisiejszym meczu- wyjaśniła.
- mogę zerknąć?- zapytał nieśmiało.
- to na razie takie początki- zawstydzona podała
Januszowi swój tablet.
- niezłe. Jeśli takie masz początki to chętnie
zobaczę jak się rozkręcasz- zażartował.
- możesz zobaczyć ją w telewizji, a jej artykuł
znajdziesz w Internecie- wtrącił Magic.
- chętnie. A teraz uciekam się przygotować. Miło
było poznać. Wpadnij po meczu do parku maszyn- pożegnał się.
- jasne, dziękuje- uśmiechnęła się szeroko.
Kiedy się oddalił pisnęła z radości. Na co Maciek
zareagował śmiechem.
- wszyscy Cię lubią- zauważył.
- daj spokój- mruknęła zawstydzona.- dziękuje-
szturchnęła jego ramię.
- cała przyjemność po mojej stronie- wyszczerzył
się.- ja też uciekam się przygotować- oznajmił puszczając jej na pożegnanie
oczko.
Była w wyśmienitym humorze. Czuła, że może wszystko.
Uśmiech nie schodził z jej twarzy. Postanowiła, że dopiero po meczu złapie
Martina. Nie chciała zawracać mu głowy przed. Wolała żeby skupił się na
jeździe.